graphic Forum www.ewidentniebeztabu.fora.pl Strona Główna  


Moje opowiadanka ;) Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
 Forum www.ewidentniebeztabu.fora.pl Strona Główna -> Twórczośc własna  
Autor Wiadomość
 PostWysłany: Pon 10:00, 02 Cze 2008 

Vanquś
Administrator



Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubin

 
 
 

Moje opowiadanka ;)

Otworzył oczy, pot zalewał jego ciało. Patrzy w sufit, ten sam brudny sufit, który widział przed zaśnięciem, a może jednak nie ten sam?? Coś tu nie gra- pomyślał jednak nie wiedział co. Usiadł na łóżku spojrzał na drzwi, były zaryglowane. A jednak to był koszmar- wstał, ubrał się, obmył twarz spojrzał w lustro - jego twarz była blada- to przez złe sny. Wrócił do pokoju coś było nie w porządku, jednak nie wiedział co. Otworzył okno, słonce raziło go w oczy, miasto wydawało się takie jak dawniej: zniszczone wojną- gruz walał się po ulicach, wszędzie było widać szczury. Nagle poczuł swad spalonego mięsa, uświadomił sobie ze to płonie jego ciało. Odbiegł od okna- Wiec to nie był sen.
- Niech to diabli- powiedział.
- Diabły to cudowni kochankowie- usłyszał kobiecy głos- Tak jak i ty mój drogi Vanatra.
- Quadina -wyszeptał wyciągając broń- Ty piekielny pomiocie.
Wycelował w nią ze swojej Ebony nacisnął spust. Nic. Wycelował do niej z Ivory nacisnął spust i znów nic.
- Moja broń co zrobiłaś- Wykrzyczał wściekłym głosem.
- Nic -odpowiedziała wypuszczając z dłoni srebrne kule- Teraz już tylko te kule będą mogły cię zranić.
Usiadła przy stole. Vanatra patrzyła na nią zszokowany. Dotknął swojego karku, wyczuł dwie nowe blizny.
- NIE!! -wykrzyczał. Wściekłość w jego oczach zapłonęła. Poczuł przypływ mocy, skoczył ku niej. Pierwszy cios, drugi cios, trzeci i czwarty. Usłyszał walenie w drzwi i głos który mówił:
- To tu są te wampiry.
Drzwi wypadły z zawiasów zobaczył coś kontem oka- magazynek. Skoczył ku niemu załadował broń i usłyszał pierwsze strzały. Kule latały po pomieszczeniu. Ale żadne nie zraniła ani jego, ani Quadiny. Nacisnął spust, kula strzaskała czaszkę człowiekowi stojącego pod drzwiami.
- Oto twój pierwszy posiłek Synu -powiedziała z uśmiechem Quadina. Poczuł zew, zabił wszystkich.
Schował broń i czekał, czekał na czas łowów- na noc.
Opuścił przyjaciół, zostawił swoją rodzinę- ta stara jak i nowa. Był samotny, mimo tego że stworzył tyle wampirów. Znalazł grupę wampirów, jednak wciąż czuł się samotny. Opuścił ich mówiąc ze zawsze mogą liczyć na jego pomoc. Znalazł kolejna grupę wampirów- wśród nich byli jego starzy przyjaciele zyskał także nowych. Jednak z grupka wybrańców postanowił założyć swój własny klan. Wyssy stał się przywódcą, a Vanatra jego zastępcą. Wśród nich była także Quadina i Ghost Dog.
Dobrze im się wiodło. Jednak pewnej nocy zaatakowali ludzie. Było ich z tysiąc jednak wampiry nie poddawały się. Grad strzał, kul, bełtów zbudził najsilniejsze wampiry. Wzięli swoją broni ruszyli do walki. Wyssy wpadł w tłum i ciął swoja bronią. Lała się krew. Quadina i Ghost Dog stali plecami do siebie, zostali otoczeni. Każdy walczył o przetrwanie, liczba ludzi się nie zmieszała, wręcz rosła. Strzał i krzyk zbudził Vanatre. Wyjrzał przez okno, krew, szczek metalu o metal, zapach prochu.
- Ludzie -krzyknął.
Wziął swoja broń i wyskoczył z okna. W locie strzelał i zabijał, wpadł w szał. Jego wściekłość nie miała granic. Zobaczył że Wyssy panuje nad sytuacją w swoim kwadracie jednak Ghost Dog i Quadina byli coraz słabsi. Ruszył w ich strone zabijał, posoka plamiła jego ubranie, padała mu na twarz. Zbliżając się zauważył ze ludzie rozłączyli Quadine i Ghosta.
Były to ostatnie chwile Ghost Doga jego serce przebiła srebrna kula, jego płuca przebił srebrny miecz. To Inkwizytorzy. Wściekłość wezbrała jeszcze bardziej w Vanatrze. Skoczył ku nim. Pierwszego trafił pięścia w twarz, cios zmiarzdżył mu czaszkę. Drugi ten z mieczem odskoczył od Vanatry z przerażeniem. Vanatra wyciągnął swoja niezawodną broń, strzelał do niego. Pierwszy pocisk przeszył serce inkwizytorowi, jednak Vanatra nie przestał wyładował na nim dwa magazynki. Usłyszał krzyk:
- Vanatra.
Rozejrzał się dookoła. Wyskoczył odbił się od ściany. Jeden strzał jedno ciało więcej. Wylądował tuż koło Wyssego.
- Trzeba zebrać RARYTASY - wykrzyczał Wyssy.
- Racja, ale obawiam się że nie wszystkich.
- CO?!
- Ghost nie żyje. Inkwizytorzy go zaatakowali. Było ich dwóch, ale już ich dusze smażą się w piekle.
- Quadina!
- Jestem -wypowiedziała. Oddychała ciężko, jej ciało pokrywała krew. Jednak czy była to jej krew czy krew jej ofiar. Nie to teraz nie ma znaczenia- Zwołałam resztę. Zaraz będą.
Wraz z tymi słowami z budynku wyłoniły się pozostałe Rarytasy. Walka trwała całą noc, aż do wschodu słońca, jednak jęki umierających ludzi trwały aż do zachodu słońca. Gdy nastał mrok dla RARYTASÓW rozpoczęła się uczta.


Post został pochwalony 0 razy

 
Zobacz profil autora
 PostWysłany: Nie 21:23, 22 Cze 2008 

Michaela
Internauta



Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Lublina

 
 
 

przy niektórych ksywach uśmiech pojawił się na mojej twarzy; jakoś tak znajomo zabrzmiały Very Happy

interpunkcja jest totalnie na bakier, nie czepiałabym się, gdyby nie to, że z powodu jej braku zdanie traci na logice i znaczeniu.

Ale widzę tu niezły materiał
ogólnie mienia się podoba Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

 
Zobacz profil autora
 PostWysłany: Pon 10:38, 23 Cze 2008 

Vanquś
Administrator



Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubin

 
 
 

to bylo pisane w biegu a z interpounkcja ja zawsze na kompie mam problemy Razz

Post został pochwalony 0 razy

 
Zobacz profil autora
 PostWysłany: Pon 17:59, 23 Cze 2008 

Michaela
Internauta



Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Lublina

 
 
 

szukaj bety i publikuj następne Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

 
Zobacz profil autora
 PostWysłany: Pon 18:06, 23 Cze 2008 

Vanquś
Administrator



Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubin

 
 
 

masz i drugie Wink
Kolejna noc, kolejna wyprawa, kolejny artefakt. Noc jak każda inna, spokojnym krokiem Vanatra wracał do swojego legowiska. Zabezpieczenia drzwi nie naruszone, spokojnym krokiem wszedł do środka. Usłyszał chrząkniecie, wyjął Ivory i wycelował w stronę z której dobiegł go dźwięk
- Jak zwykle czujny- usłyszał kobiecy głos i wystrzelił.
- Pająk, wiem że ich nie lubisz Sati- powiedział z uśmiechem na twarzy.
Schował broń do kabury. Popatrzył w jej stronę:
- Hm, zmieniłaś fryzurę?
- Wiedziałam że zauważysz
Podszedł do niej. Czuł zapach jej perfum, perfum wymieszanych z zapachem krwi, uświadomił sobie jak dawno nie był pod prysznicem, ale chciał podziwiać jej urodę. Jej długie czarne włosy spadały na ramiona, wśród nich można było zauważyć fioletowe pasemka. Kolor jej lawendowych oczu podkreślały pomalowane na czarno rzęsy. Podszedł do niej jeszcze bliżej, czuł ciepło bijące od jej ciała. Strój, który miała na sobie, podkreślał krągłości jej ciała. Dotknął jej twarzy, jej skóra była delikatna bez żadnej skazy.
- Przepraszam Sati, ale czy możemy porozmawiać później, teraz marze tylko o prysznicu- powiedział i chwycił ręcznik leżący za nią.
Ruszył w stronę łazienki. Sati przyglądała mu się, jego włosy zwykle gładkie i białe, były teraz szare i posklejane. Jego krwistoczerwony płaszcz zwykle nieskazitelnie czysty i świetnie wyprasowany był brudny i z wyglądu przypominał strój bezdomnego.
- Gdzie byłeś?? -zapytała spokojnym głosem.
Pomachał tylko ręka i zamknął za sobą drzwi łazienki. Gdy już wyszedł z łazienki jej nie było, wygodnie położył się na swojej pryczy i zapadł w zadumę. Gdy ocknął się z zadumy zauważył zachód słońca.
- Kolejna noc kolejne łupy -wyszeptał sam do siebie.
Wstał, chwycił dzbanek i nalał sobie do szklanki płyn, który się w nim znajdował. Płyn ten był bursztynowego koloru i śmierdział destylatem. Otworzył szafę, wyjął swój ekwipunek i ruszył w stronę "kuchni". Kopnął w drzwi do "kuchni", otworzyły się z jękiem.
- Witaj Jegg, czy już zrobiłeś to o co cię prosiłem -powiedział z brakiem szacunku Vanatra.
W kącie pokoju stał mały przygarbiony półwampir - półwilkołak.
- Tak mistrzu, oto nowa Ebony -powiedział wyciągając do niego rece na których leżała jedna z ulubionych broni Vanatry.
- Świetnie, uzupełnij skład srebrnych kul będę ich potrzebował- powiedział przyglądając się swojej starej nowej broni- Ja jak zwykle wychodze, jeśli jutro o tej porze nie zjawie się zgłoś to Wyssemu.
- Panie, ale...
- Zamknij się, nie przerywaj -powiedział ze złością w oczach i wycelował w Jegga- Nigdy, ale to nigdy nie odzywaj się nie pytany. Rozumiesz?!
- Tak Mistrzu- powiedział ze spuszczoną głową połwampir.
Vanatra ruszył w stronę drzwi, otworzył je i wszedł do swojego pokoju. Na łóżku siedziała Sati i przyglądała się jego ciału. Pod jego skórą pracowały mięśnie. Zarzucił na siebie swój krwistoczerwony płaszcz i uśmiechnął się do niej.
- Jak zwykle nieskazitelnie piękna -powiedział z uśmiechem na twarzy.
- A ty jak zwykle znęcasz się nad tym nieszczęśnikiem -odpowiedziała z żalem w oczach- co on takiego ci zrobił ze go tak traktujesz?
- Jest mi dłużny pewna przysługę, i spłaci ją pod pewnym warunkiem jednak ten warunek nie został spełniony. Jak narazie -mówił idąc w stronę drzwi.
- Gdzie wychodzisz? Kolejna wyprawa?
- Można tak powiedzieć, ale proszę nie idź za mną.
Uśmiechnęła się do niego, tego mu brakuje na wyprawie jej uśmiechów. Otworzył drzwi i założył na nie zabezpieczenia i ruszył w stronę karczmy.
- Whisky z lodem Sean -powiedział wchodząc- ale dziś z tym czerwonym -dodał rzucając mu monetę.
- Dawno cię tu u mnie nie widziałem Van -powiedział Sean.
Sean był człowiekiem, jednak nie przeszkadzało to wampirom, traktowali go jak jednego z nich.
- Myślałem ze moje drinki ci już nie smakują -podał mu drinka- ale widzę że się za nimi stęskniłeś.
Vanatra uśmiechnął się:
- Jakieś nowe wieści??
- Tak, jakąś godzinę, może półtorej godziny drogi stąd rozbili obóz ludzie. CO najgorsze wśród nich jest Shade ten inkwizytor.
- Hmm, trzeba to sprawdzić. Dzięki Sean -odpowiedział Vanatra wręczając mu kolejne 10 monet- Do zobaczenia.
- Trzymaj się Van. Do rychłego.
Vanatra wręcz wybiegł z karczmy. Mijał budynki i inne wampiry aż dobiegł do postoju taksówek.
- Alfons jedziemy
- Wiesz że będzie cię to kosztowało...
- Zamknij się i jedziemy -celując w głowę taksówkarzowi powiedział Vanatra
- Bez takich, wiesz że masz u mnie zniżki.
- Więcej nie dam -powiedział rzucając sakiewkę.
- Powinno starczyć -odpowiedział Alfons z błyskiem w oku- Możemy ruszać.
Jechali tak 20 minut gdy nagle Alfons powiedział:
- Dalej nie jadę, radź sobie sam.
Vanatra bez słowa otworzył drzwi samochodu i wyszedł. Sprawdził czy jego broń jest na swoim miejscu, rozejrzał się dookoła i w oddali zobaczył łunę płonącego ognia. Usłyszał ryk silnika, Alfons wracał do miasta. Ruszył w stronę ognia, zatrzymał się pod drzewem i zobaczył że to grupa bezdomnych wampirów. Byli nieuzbrojeni więc położył się pod drzewem i patrzył w gwiazdy.
- Nie czujesz się samotnie na takim pustkowiu
- Nie moja droga Sati -odpowiedział zrywając źdźbło trawy wkładając je w usta- Czasami lubię samotność.
- Nikt nie lubi samotności -powiedziała przytulając się do niego- dzisiejsza noc jest dość chłodna nie sądzisz??
- Masz racje -powiedział obejmując ja ramieniem.
- Może rozpalimy ogień jak ci w dole??
- Nie, to nie jest dobry pomysł - zdjął płaszcz i otulił ją.
- Dziękuje -pocałowała go w policzek i ponownie przytuliła się do niego.
Po tej rozmowie nastała cisza. Oglądali gwiazdy gdy nagle w dole usłyszeli strzały, to ludzie atakowali bezbronne wampiry.
- Nie będę stała i patrzyła jak oni giną- wykrzyczała Sati i pobiegła w stronę walki wyciągając swoje miecze.
- Nie, stój- krzyknął Vanatra gdy nagle wokół niego pojawiła się zielonkawa mgła- Azotan srebra niech to szlag -zasłonił usta bandaną.
- Tak wampirzy śmieciu to ten gaz spadnie na waszą kryjówkę.
Vanatre piekła skóra. Nie poddam się ludzkiemu mordercy- pomyślał
- Zanim zginiesz bolesną śmiercią to powiedz wampirom w piekle że zabił cię Shade.
- Sam im to powiesz.
Shade zaczął nakładać strzałę do swojego łuku, Vanatra zawiązał sobie bandane na usta, i wyciągnął swoje Ebony i Ivory. Ku niemu pomknęła strzała, przebiła mu płuco ale on nie przejmował sie tym doskoczył do inkwizytora wystrzelił dwa pociski prosto w jego klatkę piersiową. Upuścił broń na ziemie a inkwizytor zdarł mu z twarzy bandanę.
- Na to czekałem człowieczku- mówił wgryzając się w kark Shade'a.
Dzięki krwi Vanatra zregenerował się, rana sie zasklepiła i poczuł przypływ sił. Podniósł swój dobytek i ruszył w stronę w która wcześniej pobiegła Sati. Nad prymitywnym obozem unosiła się zielonkawa mgła.
- SATI NIE!!!!- Wykrzyczał w jego oczach pokazały się łzy- Pomszczę cię!
Jego twarz wykrzywił grymas wściekłości. Biegiem ruszył w stronę obozu, strzelał do wszystkiego co sie ruszało i nie było kobietą. Wbiegł w mgłę i zaczął jej szukając. Ujrzał ją, była ranna ale wciąż żyła. Podbiegł do niej wziął ja na ręce. Wybiegł z mgły i położył ja na ziemi odbiegł na chwilę by znaleźć jakąś ofiarę, Zobaczył dwóch mężczyzn strzelali w mgłę, nie zauważyli go. Strzelił i wybił im broń z ręki. Uśmiechnął się do nich i powiedział:
- Czas na ożywczy posiłek.
Skoczył ku nim jednego otumanił, a drugiemu wgryzł się w kark, jego życiowe siły ponownie się odnowiły. Po swoim posiłku chwycił otumanionego człowieka i pobiegł w stronę Sati. Otworzyła oczy, uśmiechnęła się na widok Vanatry i jego prezentu. Wbiła swoje perłowe kły w szyję drugiej ofiary. Vanatra przyglądał się jak jej ciało się regeneruje jak rany się zasklepiają. Gdy już skończyła pomógł jej wstać i pocałował ja. Spojrzał w jej lawendowe oczy i powiedział:
- Jednak mam dla kogo żyć.
Sati uśmiechnęła się i odwzajemniła jego pocałunek. Noc dobiegała końca, a oni trzymając się za ręce zmierzali ku miastu.


Post został pochwalony 0 razy

 
Zobacz profil autora
 Forum www.ewidentniebeztabu.fora.pl Strona Główna -> Twórczośc własna
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Skocz do:  

 Opcje
 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1
 
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wyświetl posty z ostatnich:   
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Illusion template v.1.0.2 © Jasidog.com
Powered by phpbb, copyright the phpbb group Template by jasidog.com
Regulamin